top of page

Social, czy media ?

Zdjęcie autora: Joanna SzumskaJoanna Szumska

Social Media były cierpliwe. Przez wiele lat trenowały nas i uczyły nowych zasad doznawania satysfakcji. Lajki, interakcje, nowi znajomi - cały świat do zdobycia. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Musiał nadejść ten moment, gdy użytkowników będzie można spieniężyć, jak to się określa. I właśnie to się dzieje.


Rozwój AI nie był tutaj bez znaczenia. Dziś można w ułamku sekundy klasyfikować użytkownika i oceniać ile jest wart, a w związku z tym również co mu należy pokazać. Niepostrzeżenie zmienił się zarówno interfejs jak i algorytm naszych popularnych platform. Teraz trzeba się starać, by przypodobać się algorytmowi i być przez niego zaakceptowanym. Ten mechanizm jest bardzo prosty.


Zauważyłam zmiany zachowań w SM i zaczęłam się tym interesować. Dlaczego nie widzę postów moich ulubionych projektantów wnętrz? Dlaczego nie widzę postów ulubionych artystów? Dowiedziałam się, że aby ludzie, którzy mogą być zainteresowani moją twórczością mogli ją zobaczyć muszę spełnić dość wyśrubowane, jak dla mnie, wymagania.


Gdy zauważyłam zmianę działania platform i zaczęłam szukać wiedzy na ten temat zostałam zasypana reklamami firm, które szkolą takich jak ja. To cała sieć, piramida wspierających się podmiotów, które mają budować nowy przemysł. Przemysł, który wyciśnie nas jak cytrynę dając nadzieję, że przechytrzymy zmieniające się algorytmy i wyróżnimy z tłumu. Dowiedziałam się jednak co trzeba robić.


Na przykład pokazywać siebie, opowiadać coś, nagrywać dużo atrakcyjnych materiałów filmowych. Ważna jest postać, twarz, ładne otoczenie, dynamika i, co bardzo ważne, regularność publikowania. Krótko mówiąc  tiktokizacja przekazu.


Szczegółowy plan w kalendarzu, publikowanie w konkretnych porach, dobrze zmontowane filmiki z „trendująca” muzyką, to tylko na dobry początek. Zaczęłam rozumieć dlaczego widzę zdjęcia młodych artystek skąpo ubranych, pozujących ze swoimi dziełami. Takie są zasady i albo się do nich dostosujesz, albo nie istniejesz.


I prawie dałam się na to nabrać! W czym problem? Nie jestem jakoś szczególnie szpetna, umiem malować i w końcu od czego jest wypasiony telefon i kilka aplikacji do montażu filmów? Ale czekaj! Moment! Ja nie chcę się tym zajmować. Nie jestem filmowcem, by kręcić filmy, nie jestem aktorką, by wygłaszać monodramy! I nie chcę być. Nie chcę być tresowana w ten sposób.


I wreszcie, co najważniejsze, jeśli będę to wszystko wykonywać to nie starczy mi czasu na malarstwo. To jak to ma być? Mam dostarczać Instagramowi atrakcyjne treści, poświęcać na to swój czas, pieniądze i uważnie się przyglądać co jeszcze może polubić algorytm? Mam z własnej woli zostać darmowym pracownikiem firmy Meta? Czy może lepiej zatrudnić firmę, która mi w tym pomoże, by Meta miała naprawdę fajne treści do pokazania? No nie, jednak podziękuję.


Może po prostu kupować reklamy? Stale jestem do tego zachęcana. Platformy pokazują mi jak atrakcyjnie będzie wyglądało promowanie posta i do jak wielu osób mogę w ten sposób dotrzeć. Fajnie. Problem jest w tym, że mam głębokie przekonanie, że chciałabym dotrzeć do tych osób, które już płacą by reklam nie oglądać…


Nie narzekam. Taki jest świat, tak się zmienia. Już wcześniej zauważyłam destrukcyjny wpływ mediów społecznościowych na relacje. Kiedyś społeczność istniała nawet bez ciągłej komunikacji. Dziś mamy ciągłą komunikację bez społeczności. Obrazki zamiast prawdziwych relacji, serduszka zamiast rozmowy. Ja czuję przesyt, ale czy wahadło  zanadto się wychyla? Czy jest to coraz bardziej powszechna emocja? Nie wiem. Idę do pracowni robić swoje, może nagram jakąś roleczkę na Instagram ;)







 
 
 

Comments


© 2024 by Joanna Szumska Malarstwo sztalugowe

bottom of page